Jak zaczęłam?



Miło mi, że tu jesteś!


Nazywam się Nina Macion
. Jestem studentką w Warszawie. Swoją przygodę ze sportem i zdrowym stylem życia zaczęłam gdy stwierdziłam,że pora coś zmienić w moim życiu. Zapisałam się na siłownię.
 

Pewnie się zastanawiasz, co wpłynęło na moją decyzję.. Prócz tego jak się zaniedbałam i jak okropnie wyglądałam co widać na załączonym obrazku..Otóż od końcówki trzeciej gimnazjum zaczęły się moje problemy z kręgosłupem. Myślałam, że coś dźwignęłam i dlatego mnie boli ale powinno przejść. Czekałam trzy miesiące aż obudziłam się z bólem z którym nie mogłam wytrzymać. Jeździłam od lekarza do lekarza, w ciągu kilku dni dostałam kilka diagnoz. Wybrałam się do lekarza ze szpitala młodzieżowego rehabilitacyjnego z Konstancina. Dowiedziałam się, że mam lekką skoliozę i to może być przyczyną moich dolegliwości. Zaczęłam kuleć na prawą nogę, wysłano mnie na rehabilitację podczas której byłam 'odmieńcem' bo jako jedyna nie mogłam chodzić na ćwiczenia grupowe bo ledwo podnosiłam się z łóżka. Miałam jedynie ćwiczenia indywidualne, na których cierpiałam i praktycznie płakałam. Po pięciu tygodniach rehabilitacji wróciłam do domu z bólem kręgosłupa lecz przestałam kuleć. Takie turnusy przypadały mi dwa razy do roku. Dolegliwości nie ustawały, a było coraz gorzej, faszerowałam się lekami by tylko móc zasnąć bez bólu. Wstawałam, jadłam śniadanie i brałam leki. Tak wyglądał każdy dzień przez dwa miesiące. Podczas kolejnej rehabilitacji ćwiczyłam również indywidualnie. Chodziłam tylko na niektóre grupowe ćwiczenia. Po sześciu tygodniach przeszło na ponad miesiąc. Wreszcie doszłam do wniosku, że nic nie stoi na przeszkodzie by zrobić rezonans odcinka lędźwiowego. Zdjęcie z 22.10.2013r. a w opisie 'Szerokopodstawna, tylna,pośrodkowo-prawostronna,skierowana nieco caudalnie przepuklina jądra miażdżystego L5/S1' i zaczęły się pytania 'skąd to się wzięło?' Każdy powtarzał 'jesteś na to za młoda, takie przypadki zdarzają się bardzo rzadko.' Po miesiącu wszystko wróciło, pojechałam do chirurga który zalecił mi 'wiszenie do góry nogami codziennie po 20 minut przez miesiąc' a jeśli to nie pomoże to konieczna będzie operacja usunięcia kręgu który uciska odcinek lędźwiowy i prawą kończynę dolną. Wisiałam jak leniwiec. Niestety to również nie pomogło. Jeździłam jeszcze x2 na rehabilitację i miałam indywidualne ćwiczenia specjalnie dostosowane do przepukliny które również pomagały tylko na jakiś okres czasu. Bóle po jakimś czasie lekko stanęły, mogłam w miarę normalnie funkcjonować. Pojechałam na imprezę, na której niestety upadłam na kręgosłup. Wszystko było w porządku, wraz ze znajomymi wyszliśmy na zewnątrz i pojechaliśmy w inne miejsce i się zaczęło. Zaczął się taki ból,że nie mogłam się normalnie wyprostować. Nigdy wcześniej nie miałam takich dolegliwości. Zaczęłam płakać jak dziecko. Ledwo wsiadłam do samochodu. Dwa dni leżałam nieruchomo, nie mogłam nawet usiąść i normalnie zjeść,a jak to robiłam to ze łzami w oczach. Po kilku dniach stwierdziliśmy wraz z moimi rodzicami, że pojedziemy do szpitala.. Co prawda miałam zaplanowaną operację na maj 2015r, ale nie myślałam, że przyjdzie to wcześniej. 08.04.2015r. zostałam skierowana do przyjęcia na oddział, dzień później miałam mieć operację. Zbliżała się matura, miałam do niej nie podchodzić. Jednak coś nie dawało mi podjąć decyzji o tej operacji. Stwierdziłam, że napiszę maturę, poprosiłam lekarza o zapas leków. Zaczęłam studia a wraz z tym nadeszła szansa na rozpoczęcie nowego rozdziału w życiu. Zaczęłam chodzić na siłownię, cierpiałam przez pierwsze 2,5 miesiąca. Ale twardo chodziłam, kręciłam cardio i ćwiczyłam z przymusu..  Potem nagle bóle stanęły. Zauważyłam, że ten 'przymus' totalnie zmienił moje życie na lepsze. 
Do stycznia bieżącego roku moja waga stała w miejscu, stwierdziłam, że jest coś nie tak. Zaczęłam zdrowiej się odżywiać, zamieniłam śmieciowe jedzenie na zdrowsze. Ćwiczyłam siłowo i dodawałam do treningów cardio. Rozciągałam się. Tak schudłam -7kg. Ciągle walczę o siebie i o swoje ciało i nie mam zamiaru przestawać.

Październik 2015-Lipiec 2016

Mam nadzieję, że moja historia da Ci dużo motywacji i razem ze mną będziesz walczyć o lepszą wersję siebie!


6 komentarzy:

  1. Cześć,bardzo Cie podziwiam, jesteś super motywacją dla innych, setki razy próbuje zabrać się za ćwiczenia lecz z marnym skutkiem , po jakimś czasie już nie daje rady i odpuszczam.Po jakim czasie zauważyłaś u siebie widoczne zmiany i jak z utratę wagi ?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! Dziękuje za miłe słowa, bardzo mi miło! :)Ćwiczę od października, do końca stycznia waga stała w miejscu, dopiero po zastosowaniu 'zdrowszego' żywienia zaczęła spadać. Pamiętaj, że 70% naszego sukcesu to dieta, ćwiczenia to tylko 30%! Pozdrawiam!

      Usuń
  2. A mogę zapytać gdzie studiujesz?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lingwistyczna Szkoła Wyższa - filologia angielska :)

      Usuń
  3. Kawał dobrej roboty!!! :) Rok czasu, a efekty powalające....wyglądasz pięknie!!! podziwiam że potrafiłaś się tak zmobilizować i wziąć sprawy w swoje ręce, przykre jest też to, że od razu postawiono Ci diagnozę operacja (i chyba nikt nie zwracał uwagi na Twój młody wiek i nie obchodziło to nikogo za bardzo). Sama obeszłaś to skutecznie w inny sposób i się bez tego obyło, może zaoszczędziłaś sobie dodatkowego cierpienia. Ja miałam podobną historię i też udało mi się samemu zwalczyć o siebie i do dziś żadne objawy nie powróciły ( a minęło już ok 8 lat). Jak widać ćwiczenia i zdrowe odżywianie może zdziałać cuda. Jesteśmy częścią natury i od powrotu do niej powinno się zacząć gdy dzieje się coś niedobrego. Ostatnio miałam problem z ćwiczeniami i dzieki Tobie znowu się za nie wziełam - jak mi sie nie chce to patrze na Twoje zdjęcie i trening zaliczony :):):) Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Bardzo Ci dziękuję za tak miłe słowa!
      U mnie minęło koło półtora roku i na chwilę obecną jest bardzo dobrze :) Oj potrafi,potrafi!
      Cieszę się, że mogę być czyjąś motywacją <3
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń